wtorek, 26 marca 2013

Szykuję się...

..na słodko-gorzkie macierzyństwo. Uzbrojona w wiedzę teoretyczną (zaczerpniętą z kilkunastu książek, programów traktujących o tej tematyce etc.) oraz po wysłuchaniu opowieści jak to ciężko jest z małym dzieckiem w domu, czekam na swoją historię. Do tego czasu mam trzy egzaminy, które MUSZĘ zdać ("bo później zapomnij o czasie dla siebie"). A potem? A potem zobaczę....
Już dawno nie słyszałam zachwytów nad macierzyństwem ("dziecko - super, opieka nad nim - zgroza"). Ten etap już na dobre został pozbawiony lukru i słodyczy - przynajmniej w opowieściach biurowych. Chciałabym móc przyszłym mamom opowiedzieć inną wersję tego etapu w życiu, dać receptę na płaczące/nieśpiące/wymagające dziecko, wspólnie zainspirować się do zrobienia czegoś więcej niż tylko zmieniania "tych okropnych pieluch". Straszą mnie monotonnią dnia i chodzeniem po ścianach z braku innych alternatyw. Ale czy na pewno ich nie ma? Niebawem się przekonam....

poniedziałek, 25 marca 2013

i znów czas uciekł....

...przez palce. zamiast na blogu zapisywałam urywki przeszłości w papierowym kalendarzu. Czemu powrót do bloga? Bo za 4 miesiące, z pewnego luźnego związku, na świecie pojawi się mały chłopczyk. Najważniejszy mężczyzna w moim życiu. Chciałabym dla niego zapisać to co będziemy razem przeżywać, razem się uczyć i chciałabym aby to nie zaginęło w chaosie mojej teraźniejszości. Jest to dla mnie wyzwanie (pisanie i przygotowanie się na życie z chłopcem).